Sam nie muszę się znać na zarządzaniu serwerem (iptablesy itp). Dlatego mam serwer w firmie kylos, gdyż cena wlicza zarządzanie serwerem.
Wcześniej telefonicznie pod moim numerem telefonu zgłoszenia o awariach były przyjmowane.
W tym przypadku była sytuacja awaryjna i zależało mi na szybkim działaniu, ot dlatego telefon. Numer był znany nie raz.
Nie chciałem formatowania, nie chciałem innych pierdół, tylko wycięcie jednego adresu ip spamującego skrzynkę tak mocno, że zawieszała serwer (load około 500) - ciężko wtedy cokolwiek zdalnie zrobić, nawet przez ssh.
Po dłuższej rozmowie telefonicznej udało mi się uzyskać zapewnienie, że kolejne telefoniczne zgłoszenia będą z mojego numeru telefonu przyjmowane. Ot i finał sprawy
Oczywiście wyślę oświadczenie na piśmie z tej sprawy i "autoryzuję" w firmie swój numer telefonu.
Nigdzie nie pisałem o routerze brzegowym... samo iptables by wystarczyło - tylko dostęp do ssh przy ogromnym obciążeniu był prawie niemożliwy.
Może i za mocno się uniosłem ze zmianą serwerowni, ale pomyśl logicznie:
1. nie prosiłem z obcego numeru, ani z zastrzeżonego (numer telefonu był podany firmie)
2. nie prosiłem o usunięcie folderów, tylko o wycięcie jednego adresu IP który blokował serwer
Mógłbym wysłać maila, ale co z tego - skoro nie był to e-mail jaki podawałem przy rejestracji (ten podany przy rejestracji był zlokalizowany na serwerze i nie szło nic wysłać), a z innego obcego e-maila - jaka jest pewność, że to ja? (podobnie jak z innym numerem telefonu).
Puk puk. Jasne, zaraz podłączą się pod mój numer telefonu i odłączą mi serwer